O lękach

"Lęku nie należy się wstydzić. Jest równie naturalny i konieczny jak zabawa albo ból" (William Wharton) 


Mirosław Pawliszyn, UWAG KILKA O LĘKU W OBLICZU ŚMIERCI. CZYTAJĄC JOSEPHA RATZINGERA, w: STUDIA NAUK TEOLOGICZNYCH TOM 12 (2017), s. 183-184


"Jedną z postaci lęku jest to, co określić można jako "zagrożenie" przez czas, w którym przyszło żyć współczesnemu człowiekowi. Dotyka on szych wymiarów życia, a zwłaszcza sfery jego ducha. Człowiek staje się coraz bardziej zagrożony, osamotniony, pozbawiony perspektyw. Lęki są również "obrabiane" przez cywilizację, kulturę. Lęki naturalne, przed "kąsającym psem", codziennymi przykrościami, śmiercią, są kształtowane, pogłębiane lub osłabiane przez "radykalny kryzys" czasu, w jakim żyjemy. A jak mają się sprawy, kiedy przychodzi nam myśleć na temat śmierci? Jak opisuje Ratzinger lęk ujawniający się w jej obliczu? Śmierć ma dzisiaj swój kontekst, przy czym człowiek jest wobec niego raczej bezradny. Tym, co zasadnicze dla współczesnego myślenia o śmierci, jest dwuznaczność w traktowaniu jej. Z jednej strony "istnieje tendencja sprowadzania śmierci do tematu tabu, jako coś niestosownego", z drugiej zaś "robi się z niej widowisko"38. Obydwa podejścia, jak słusznie zauważa niemiecki teolog, nie występują odrębnie, przeciwnie, można mówić o ich wzajemnym przenikaniu się. Ucieczka od śmierci, traktowanie jej jako czegoś, co niepożądane, obce, uciążliwe, to zjawisko, które rozwija się i pogłębia w sposób niezwykle subtelny. Nie tutaj miejsce, by analizować je szczegółowo. Wystarczy powiedzieć, że śmierć jako taka stała się czymś, z czym umierający zmaga się w całkowitej samotności. Ktoś, kto zmarł, staje się "domowym intruzem, który już nie konsumuje ani nie produkuje". Stan, w jakim się znalazł, jawi się też jako niechciany, zbędny i uciążliwy. Stąd też to doświadczenie zostało rozbite "na setki wyleczalnych dolegliwości, znanych medycynie przypadków chorobowych"40. Tak również sama śmierć staje się niczym innym jak spektaklem, którego kolejne akty stanowią chociażby targi branży pogrzebowej, wirtualne cmentarze czy najnowsza specjalizacja rynku, jaką jest aromamarketing funeralny. W ten sposób śmierć staje się "szczególnym problemem technicznym, którym zajmują się przewidziane w tym celu instytucje"41. Lęk zyskuje tu nowe, nieznane dotąd oblicze. Powiedzieliśmy za Ratzingerem, że jest on aktywnością, która swe ujście znajduje w śmierci. Tymczasem współczesna cywilizacja, o ile słuszna jest diagnoza, jaką stawia ten autor, sprawia, że lęk niejako utracił miejsce, w którym mógłby zostać zażegnany, nie ma swego ujścia; inaczej, kres jawi się jako twór sztuczny, spreparowany. Sytuację podkreśla fakt, iż w doświadczeniu lęku w obliczu śmierci człowiek zdaje sobie w pełni sprawę z takiego stanu rzeczy; koniec jest wielką niewiadomą, ale nie chodzi tu o rozumienie go w kategoriach tajemniczości czy sacrum, lecz raczej o to, iż jest on przedstawiany jako groteska, czy jeszcze jedna fantasmagoria. Lęk, przeżycie zakorzenione w naturze, przeistoczył się w coś, co określę mianem nad-lęku, w aktywność, która nie znajduje żadnej możliwości zaspokojenia".


Lęk

2025-03-27

Tak sobie pomyślałam, że nie wiadomo czy boimy się kresu jako takiego, tego, że się wszystko skończy? Czy śmierci i bólu? Może jednego i drugiego? Może tego nie należy rozdzielać? (Alicja, Sandomierz)


Andrzej Słowikowski, Egzystencjalne znaczenie lęku : Kierkegaard, Pilich, Balthassar, w: Nowa Krytyka 24-25 (2010), s. 171-172.

Określenie lęku Jak wskazuje podtytuł Pojęcia lęku, książka ta zawiera proste rozważania o charakterze psychologicznym . Doprecyzowaniem tego stwierdzenia są słowa autora: "Celem niniejszej rozprawy jest rozważenie pojęcia 'lęku' [w sensie] psychologicznym tak, by mieć in m ente i przed oczyma dogmat o grzechu pierworodnym"6. To psychologiczne podejście polega na badaniu stanów wydarzania się ducha ludzkiego, zyskujących swoje wyjaśnienie w zjawisku lęku. Określeniem stanów ducha7 jest grzech, rozumiany również psychologicznie, jako realna możliwość grzechu8, czyli grzech zyskujący swe znaczenie poprzez istnienie w każdym człowieku z osobna. Stany ducha wyznaczane pośrednio przez grzech to: stan niewinności (możliwość grzechu), stan upadku (rzeczywistość grzechu) oraz stan wolności (świadomość grzechu). W każdym z tych stanów lęk przejawia się inaczej, ale swój najbardziej wyrazisty kształt przyjmuje w stanie upadku, czyli w rzeczywistości grzechu, w której zanurzony jest człowiek. Lęk wskazuje na stopień samoświadomości człowieka, co w języku Kierkegaarda oznacza sposób, w jaki duch ustosunkowuje się do samego siebie9. Tak odkrywa się psychologiczne (w sensie filozoficznym) rozumienie lęku, będącego wynikiem odniesienia się człowieka do samego siebie. Kierkegaard uzna, że tym, co rodzi lęk, jest nicość10 1, a właściwie specyficzne doświadczenie jej przez podmiot ludzki. Stąd uzna on, że "przedmiotem lęku jest nic", co w konsekwencji oznacza, że lęk jest zjawiskiem bezprzedmiotowym. Nicość należy określić jako idealne źródło lęku, które zyskuje znaczenie w realnych zjawiskach, jakich doświadcza człowiek. Ponieważ lęk jest zjawiskiem bezprzedmiotowym, jego przyczyną nie jest to, co się wydarza, ale on sam jest przyczyną tego, co może się wydarzyć. W chwili, w której istnieje lęk, nie ma jeszcze tego, czego człowiek się lęka; w chwili gdy pojawi się przedmiot lęku - lęk go już nie dotyczy. Dlatego jednym z podstawowych wyrażeń lęku jest możliwość, lęk jest realny tylko o tyle, o ile wywołuje realny stan ducha, dla niego samego pozostając zjawiskiem idealnym - nieuchwytnym w rzeczywistości. Kierkegaard zauważy: "To, co możliwe, w pełni odpowiada przyszłości. To, co możliwe jest dla wolności przyszłością, a przyszłość dla czasu jest tym, co możliwe. W życiu jednostki tym dwóm elementom odpowiada lęk".


-------------------

"Przedmiotem lęku jest nic". Zastanawiające. Wydawało mi się, że lękamy się zawsze czegoś konkretnego. Ciemnego pokoju, wysokości, grzmotów podczas burzy. A tu czytam, że lękam się niczego. Muszę to przemyśleć. (Wacław, Ostróda, l.52)

Lęk towarzyszy mi od długiego czasu. Myślę o tym, czy nie bywa tak, że to nie ja wyzwalam z siebie lęk. Czasem myślę, że to on tworzy mnie. I wtedy dopiero ten lęk tak naprawdę powstaje. (Daria, Bartoszyce, l. 33)

----------------------

  MIROSŁAW PAWLISZYN,  Tęsknota – blask mego życia. I to, co straszy mnie…, Migration Studies – Review of Polish Diaspora nr 2 (172)/2019, s. 324-325



"Tęsknota rodzi się z sentymentu jako takiego, nostalgii za czymś minionym. Nie jest ona w sposób konieczny wsparta aktem oprotestowania tego, co tu i teraz. Kiedy tęsknię za sobą biegnącym po parku, a także ojcem mierzącym mi przebiegnięty czas, to nie muszę z konieczności twierdzić, że to, co jest obok mnie, jest już bezwartościowe, nijakie, pozbawione kolorytu. Gdyby tak było, tęsknota byłaby związana z każdorazowym mierzeniem racji, konfrontowaniem okoliczności, zestawianiem momentów w czasie. Tymczasem nostalgia jest wyruszeniem z miejsca, podróżą ku temu, co było, ale bez porównywania czegokolwiek. Może to być akt odnawiania więzi, odzyskiwania kondycji, właściwego samopoczucia, wreszcie ponownego nawiązywania relacji, nie tylko nawiązywania, ale pogłębiania, uszlachetniania tychże. Nie dość na tym, tak rozumiana tęsknota staje się aktem budzenia nadziei, odnawiania własnego ducha. Ja z dawnych lat mogę postrzegać siebie jako tego, który wciąż żyje, który doświadczył uroku i piękna tego życia. Ja tak tęskniący za miejscami, w jakich dane mi było przebywać, mogę zbierać siły, by do nich wrócić albo czynić te, w których jestem podobny do tych, co są wspominane; możliwości jest wiele i nie sposób ich zamknąć w kontekście "oprotestowującym". Kontekst, o którym mowa, nie jest jednak do pominięcia. W tęsknocie mieści się zawsze jakiś rodzaj demonstracyjnego "nie" wobec czegoś. Skoro niekoniecznie wiąże się to ze sprzeciwem wobec teraźniejszości w jakiej tkwię, to może lepszym będzie wskazanie na inny wymiar. Tęsknota to bardziej "nie" wobec własnego istnienia. Nie chodzi jednak o przeżycie egzystencjalne, o zakwestionowanie bycia jako takiego. Nie opuszczam siebie, nie odchodzę od własnego "ja". Przeciwnie, w tęsknocie jeszcze bardziej przebywam z samym sobą, z własną myślą, z własnymi emocjami. Ta świadomość siebie ma charakter spotęgowany, zwielokrotniony. Złudzeniem jest przekonanie, iż tęsknota to ucieczka z miejsca, w którym się jest, w coś, co było. "Nie" wobec własnego istnienia jest tutaj pragnieniem powrotu, przywołaniem sa mego siebie w zdarzeniach, które miały miejsce. "Ja" z dawnego czasu niejako staję przy sobie, odnawiając siebie, uzmysławiając sobie, że moje tu i teraz nie definiuje mnie w sposób całkowity i ostateczny. Tęsknota staje się więc pragnieniem samego siebie, przypatrywaniem się sobie od różnych stron, najrozmaitszych kontekstów, ale nie w sposób arbitralny. Dzieje się to w ściśle określonym kontekście, ma swą własną perspektywę, a jest nią to właśnie, co jest obiektem mojego tęsknienia".

-------------------

Lęk i Tęsknota. Zastanawiające zestawienie. Jak zawsze, fajnie przeczytać. Dzięki Lidzbark (Wiktor, Poznań)

Ja sam jestem jedną wielką tęsknotą. Nie jest to łatwe. To bardzo trudne przeżycie (Marko, Aleksandrów Kujawski, 33 lata)

Dzięki. 0Fajna strona. (Wacław)

Wspominam mojego Tatę. Nie żyje od wielu lat. Tęsknota, jakaś żałość. Sama się lękam tego, co będzie. Bardzo dziękuję za tę stronę, za taką możliwość "oddechu" (Iwona, Gdańsk)

Zostawiłem przed laty filozofię i pewnie szkoda. To była inspirująca przygoda. Zafascynowany Heideggerem. Dzisiaj chyba nawet nie mam jednej Jego książki. Samo życie. Dlatego spoglądam na te strony. (Marek, 69 lat)